Wkrótce otwarcie nowej restauracji na olsztyńskiej starówce. Właściciele deklarują, że to wrota do przygody, której najważniejszym elementem jest jedzenie i radość z dzielenia się nim. Za pomocą śmiałka Salvadora chcą zabrać nas w kulinarną podróż. Zmęczeni pandemią i tęskniący za normalnością, ale przede wszystkim za spotkaniem w gronie przyjaciół, zapraszają do zupełnie innego niż dotąd znamy oblicza restauracji.

Zapraszam na rozmowę z Przemysławem Bogutą, współwłaścicielem restauracji Vamos Salvador

Skąd pomysł na nazwę lokalu? Jak długo trwał proces przygotowania do otwarcia lokalu?
Pomysł na nazwę lokalu właściwie narodził się sam. Trochę jako składowa zupełnie niezwiązanych ze sobą historii. Powstał tak jakoś naturalnie i organicznie.
Kiedyś uczyłem się języka hiszpańskiego. Zawsze podobał mi się zakrzyk VAMOS. Hiszpańscy piłkarze używają go by się zmotywować, a tamtejsza młodzież, gdy wyrusza na imprezę, więc VAMOS było od początku.

A Salvador? To dźwięczne imię.  Pierwotnie chciałem koncepcyjnie iść w stronę abstrakcji Salvadora Dali, ale uznaliśmy z Kubą, że to dość wtórny pomysł, koncept się zmienił, imię zostało. I tak powstał Vamos Salvador.
 

Przeczytałam kartkę z pamiętnika. Czy Salvador ma swój pierwowzór w historii czy to baśniowa postać?
- I jak? Podobała Ci się?

Bardzo mnie zaciekawiła. Czekam na więcej.
Cały pomysł Salvadora-podróżnika wynika bezpośrednio z tego, co chcemy przekazać.
Lokal nie będzie sztampową restauracją a rodzajem Tapas baru. Nie chcieliśmy jednak skupiać się wyłącznie na jednej kuchni.

Hiszpania jest piękna kulinarnie, ale zamykanie się tylko na tamtejsze smaki byłoby dla nas sporym ograniczeniem. Postanowiliśmy więc stworzyć postać podróżnika, który będzie trochę tu, trochę tam, trochę opowie, coś nam przywiezie, co jakiś czas znajdziemy coś w jego starych rzeczach.
Już nas tyle razy zaskoczył więc mówiąc, że to wyłącznie baśniowa postać trochę detronizujemy swojego kumpla, którym się stał. Rysujemy i piszemy go już rok. Serio się polubiliśmy.

Które pozycje powinny być obowiązkowe do spróbowania?
Postawiliśmy na kuchnie tapasową, która uzupełni kartą dań głównych. Dania będą inspirowane kuchniami świata, co nie znaczy, że będziemy dokładnie odwzorowywać hiszpańską paelle czy meksykańskie taco. Sposób podania będzie nietypowy. Chcemy zmienić postrzeganie jedzenia i formę daniową uzupełnić półmiskami stworzonymi do dzielenia się, przeżywania i odkrywania smaków wspólnie.

Czerpiemy inspiracje, wykorzystujemy lokalnych dostawców i hodowców, ludzi stąd, których znamy i z którymi będziemy się mogli zawsze spotkać.  Wykorzystujemy ich doświadczenie, podpowiedzi i sugestie, ale przede wszystkim bardzo wysoką jakość dostarczanych produktów. Jesteśmy podbudowani tym, jak wiele osób wierzy w nasz projekt i jakie wsparcie otrzymujemy.

Warto wspomnieć, że Salvador to nie tylko jedzenie. Doskonałym uzupełnieniem do potraw będą nalewki, napitki, koktajle. Nie mogę zbyt wiele zdradzać, bo do otwarcia knajpy obowiązuje nas szczegółowy scenariusz tego, o czym piszemy i co komunikujemy, mam wrażenie, że i tak powiedziałem za dużo.

Dobrze. Wiemy już, że będzie smacznie, a dlaczego jeszcze warto odwiedzić Salvadora?
Sama postać Salvadora niesie za sobą przygodę. Podróżnik z czasów kolumbowskich. Nie było telefonów, fotografów, social mediów. Historie przekazywane w pieśniach. 

Naszym głównym założeniem nie jest samo serwowanie jedzenia. Nie jest również sam proces jedzenia. Naszym głównym celem, jest zmiana myślenia naszych gości na temat jedzenia. Chcemy je zupełnie odczasownikować - nawet nie do końca wiem, czy istnieje takie słowo. 

W swoich pamiętnikach Salvador wielokrotnie podkreśla, że wszelkie społeczności, ludy, grupy etniczne, które na swojej drodze spotka, jadły, piły i dzieliły się życiem razem.

Chcemy by w naszym miejscu, w królestwie podróżnika, który nigdy nie istniał, goście spędzali czas właśnie razem, a muzyka i jedzenie były tłem - idealnym dopełnieniem celebracji bycia ze sobą. Fiesta, zabawa, przebywanie razem. To są główne założenia Vamos Salvador. Jedzenie będzie przyciągało, kładziemy na nie ogromny nacisk, natomiast ideą lokalu jest sposób spędzania czasu.

Jeśli pytasz, dlaczego warto nas odwiedzić to powiem Ci trzy słowa: Jedzenie, napitki, Salvador.

Ważnym aspektem będzie również muzyka. Zabookowalismy już kilka koncertów akustycznych. Natomiast na co dzień muzyka będzie dość nietypowa. Z uwagi na to, że Salvador podróżował, bywał na całym świecie to będzie to również czuć w naszej playliście. Hiszpańskie gitary, szanty, country czy bałkańskie skoczne pieśni. Myślę, że określenie – spodziewaj się niespodziewanego dobrze tu przypasuje.
 
Czym zamierzacie przyciągnąć do siebie olsztyńską klientelę?
Tutaj odpowiem dość krótko, bo nie ma co się silić na patetyczne i wzniosłe treści, ale założenie mamy takie by łączyć i towarzyszyć naszym gościom dobrym słowem, uśmiechem, pysznym jedzeniem i napitkami innymi niż wszędzie. Wszystko na tle przygody dzielnego śmiałka, który tak naprawdę jest w każdym z nas. Bo kto nie kochał? Kto nie podróżował? Kto nie radził sobie w trudnych sytuacjach u boku ze swoim dzielnym kompanem, przyjacielem? Kto się nigdy nie bał? O tym wszystkim przeczytamy w pamiętnikach Salvadora i to jest takie nasze małe marzenie, żeby ta historia trwała, a goście polubili naszych bohaterów tak jak my. Żeby zaglądali na nasz profil fanpage na facebooku po więcej przygód Salvadora. 


Jak oceniacie konkurencję?
Konkurencja w Olsztynie jest czymś naturalnym i pożądanym. Każdy ma na siebie pomysł, ale z racji tego, że nie mieszkam już w stolicy Warmii i Mazur 9 lat, patrzę na rynek innym spojrzeniem a właściwie nie podglądam co się u kogo dzieje.
Cieszę się jak otwierają się nowe knajpy na starówce, bo to miejsce musi tętnić życiem.

Nigdy nie inspirowaliśmy się żadnym istniejącym lokalem, czy to otwierając Tetris, Miętę czy teraz Vamos Salvador. Kibicujemy wszystkim, tym bardziej, że ostatnimi czasy kilku naszych znajomych otworzyło pyszne punkty gastronomiczne. To tylko dowód na to, że jeśli masz na siebie pomysł, serwujesz dobre jedzenie, a klimat wokół knajpy się zgadza, to wszystko idzie w dobrym kierunku a olsztyniacy doceniają takie miejsca.  


Skąd pomysł na taki biznes w dobie pandemii, gastronomia kuleje a Wy startujecie z restauracją?
Temat pandemii zmęczył nasz kraj, jak i cały świat. Ludziom brakuje bycia, przebywania ze sobą. Pamiętam jak do Kuby zadzwoniłem rok temu, na świecie szalał wirus a ja przedstawiłem mu pomysł:

- Otwórzmy knajpę, której założeniem będzie dzielenie się jedzeniem

-.... w maseczkach i rękawiczkach – wtedy odpowiedział.

Jednak im więcej o tym rozmawialiśmy, tym bardziej się przekonywaliśmy jak ważny jest to aspekt życia i że właśnie tego nam wszystkim brakuje najbardziej. Nie galerii handlowych, nie potańcowek u cioci na imieninach a bycia ze sobą, rozmowy, wspólnych kolacji na mieście i późnych powrotów nad ranem z uśmiechem i śpiewem na ustach.

W jaki sposób będzie można zamówić jedzenie? Czy opcja wynosów i dowozów jest przewidziana w Waszej restauracji?
Planujemy. Krótko powiem, bo nie lubię się rozwodzić nad planami. Nie ze wszystkim wystartujemy od początku, ale dowozy będą tak szybko jak będzie to możliwe.

Jeżeli jesteście ciekawi dalszych przygód śmiałka Salvadora, chcecie przeżyć niezwykłą przygodę, w której największą rolę odgrywa czas spędzony z przyjaciółmi i pyszne jedzenie, to zapraszamy do restauracji Vamos Salvador w sercu Olsztyna przy ul. Górnej 1.